Chip z języka angielskiego oznacza mikroukład, układ scalony, miniaturowy układ elektroniczny. Taki chip – który jest wielkości ziarenka ryżu – wprowadza się pod skórę ukochanego czworonoga w okolicach łopatek lub karku, co daje możliwość zeskanowania tego mikrochipu i odczytania indywidualnego, niepowtarzalnego 15-cyfrowego numeru. Zabieg jest praktycznie bezbolesny, chip nie powoduje alergii, nie uwiera. A może wiele ułatwić.
Chipowanie psów daje nam w pierwszej kolejności wygodę i poczucie bezpieczeństwa. Jeśli kochasz swojego czworonoga, traktujesz go jak kogoś bliskiego, wręcz członka rodziny – nie chciałbyś by przytrafiło mu się coś złego. Kiedy nam na kimś zależy instynktownie zaczynamy martwić się o niego, a o zwierzę trudno się nie zamartwiać – ciągnie je do wolności, chcą się wybiegać, często zrywają się ze smyczy, czmychają niezauważone lub pędzą tak szybko, że już nie jesteśmy w stanie ich dogonić. I jak potem te ukochane zwierzę znaleźć? Chip pod skórą właśnie wtedy przychodzi z pomocą. Kiedy taki pies zostaje znaleziony, można z łatwością określić dane osobowe właściciela – ponieważ każdy chip ma swój indywidualny numer, przypisany do konkretnego zwierzaka.
Taki chip sprawia też dużo trudności przy porywaniu, kradzieży psów – na handel. Zdarza się to zwłaszcza często właścicielom, którzy są w posiadaniu zwierząt o nietanich rasach – zwłaszcza czworonogów wystawowych. Jeśli zwierzę jest ochipowane, to próba jego sprzedaży przyniesie więcej problemów niż korzyści.
A jeśli lubisz podróże, lub musisz podróżować np. w sprawach biznesowych – to chipowanie jest koniecznością, by móc zwierzę zabrać ze sobą. Każdy zwierz podróżujący po Unii Europejskiej musi posiadać chipa.
Czy chipowanie psów się opłaca? Każdy właściciel czworonoga powinien sobie na to pytanie sam – czy opłaca nam się spokój i poczucie bezpieczeństwa, które nam zapewni?